czwartek, 7 kwietnia 2016

4. "Wycieczka".

Ten rozdział dedykuję anonimkowi. ^^ Dzięki. :*
_____________________________________________
Rano około ósmej obudził mnie mój kuzyn. Miałam ochotę go walnąć w tą pustą główkę. Ale i tak nie dałam za wygraną.
-No wstawaj.- ściągnął ze mnie w końcu kołdrę. A było mi tak cieplutko i przyjemnie. A i tak mnie to nie ruszyło.
-Idź sobie, diable jeden.- w dzieciństwie zawsze nazywałam go tak, a on mnie aniołkiem. To były czasy.
-Okay. Jeśli nie wstaniesz zaraz, to wywlekę cię z łóżka i wylądujesz w wannie z lodowatą wodą.- no to mnie przekonał, więc wstałam ociężale, ale wstałam. Zabiję go kiedyś.
-Co?- zapytałam.
-Jedziemy na dwa dni nad jezioro.- powiedział. No to nam się szykuję wycieczka. Powiedział jeszcze, że o 9 wyruszamy. Chłopaki dostali 3 dni wolnego, więc postanowili je spędzić nad jeziorem. Ma jechać Kenneth, Fanni, Daniel, Andreas z dziewczynami, no i nasza czwórka. Oni to chyba nigdy od siebie nie odpoczną. Zawsze tylko razem. Mogli by choć raz nie spędzać ze sobą czasu. Bo zgłupieją do reszty. Z tego co mi jeszcze kuzyn powiedział, to że wynajęli jeden domek z sześcioma pokojami. Więc tyle dobrze, że nie w namiotach będziemy spać. Teraz bym się nie odważyła. Kiedy się już dokładnie wybudziłam, zabrałam ubrania i udałam się do łazienki. Odbyłam poranną toaletę. Spakowałam parę rzeczy na wyjazd i byłam już gotowa. O równej dziewiątej wyruszyliśmy. Z resztą mamy spotkać się dopiero na miejscu. Nic mi się nie chciało, więc włożyłam słuchawki i usnęłam po paru minutach. Jazda miała nam zająć około godziny. W pewnym momencie poczułam szturchnięcie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechnięta An. Powiedziałam mi, że już jesteśmy na miejscu. Wyszłam z pojazdu i po chwili zobaczyłam bardzo ładne widoki. Duże jezioro po środku lasu. Mały pomost i średniej wielkości drewniany domek. Zabrałam swój bagaż i ruszyliśmy do środka. W wewnątrz pomieszczenia było bardzo ładnie i przestronnie. Na parterze znajdował się salon, kuchnio-jadalnia i łazienka. Na piętrze było sześć pokoi i duża łazienka. Więc mieliśmy dwie, jedna dla dziewczyn ta na górze i chłopców na dole. Kiedy wszyscy byliśmy, każdy miał wybrać sobie pokój.
-Ja chcę pokój z Andreą.- powiedziałam. No bo wszyscy byli ze swoją parą, oprócz mnie i Phillipa. A w pokoju były tylko podwójne lóżka, a nie osobne.
-Czyli ja i Phill razem, nie ma takiej opcji.- nie zgodził się Johann.
-No chyba, że kuzynie ty ze mną, ale nie wypada An spać w jednym łóżku z twoim kumplem. Prawda.- posłałam mu cwaniacki uśmiech.
-A czemu ty z Phillipem nie możesz?- nie dawał za wygraną. Ach walne go zaraz. Wszyscy obecni śmiali się z nas. No dwa uparciuchu z nas.
-Bo nie wypada.- odpowiedziałam, lubię się z nim droczyć.
-Dobrze się dogadujecie, więc w czym problem.- uśmiechnął się cwaniacko. Podstępna świnia, ale i tak go uwielbiam, no bo muszę go znosić jakoś. Przecież to moja rodzina. Nie mam nic do Phillipa, ale nie znam się jeszcze tak dobrze, by spać w jednym łóżku. No proszę was. No way. Kłóciliśmy się dalej i nikt nie chciał dać za wygraną. Ale i tak padło, że mam pokój z Phillem. Nie miałam wyjścia. Dobra podobało mi się to i chciałam mieć z nim pokój. Tylko lubię dokuczać mojemu kuzynowi. Cicho sza. Nawet było tak, że Daniel z Var swoją dziewczyną chcieli się zamienić. Ale ja nie chciałam. Nie raz w dzieciństwie z Johannem się kłóciliśmy o byle co. No ale mamy podobne charaktery. I kocham go wkurzać. Taka mała rozrywka dla mnie. Zabrałam swoją torbę i ze w spół dzielącym ze mną pokój chłopakiem, udaliśmy się do wybranego przez nas pomieszczenia. Nie wyszło na moim, ale za to pierwsza mogłam wybrać sobie pokój, no choć tyle. Weszliśmy, odstawiłam bagaż na bok i rzuciłam się na wygodne łóżku. Było bardzo duże, największe w tym domku.

*****PHILLIP*****
Bawiła mnie ta ich kłótnia. Widziałem w oczach Kate, że chciała się tylko podroczyć ze swoim kuzynem. Pozytywna z niej dziewczyna. Osoba, która się z nią zwiąże będzie mieć szczęście, że ma taką dziewczynę jak ona. Lubię ją i cieszę się, że ją poznałem. Postanowiłem się koło niej położyć.
-Co tam?- zapytała.- No będziesz mnie musiał przez dwie noce znosić.- powiedziała żartobliwie i się uśmiechnęła.
-Jeśli tylko nie chrapiesz.- zaśmiałem się.
-Chrapię jak niedźwiedź.- zażartowała.- A tak na poważnie, to należę do osób, które nie mają z tym problemu. Ja w ogóle nie chrapię. Więc się możesz wyspać, ale za to się wiercę. Więc uważaj, jeśli obudzisz się z siniakami.- nie wiem czy na serio teraz to powiedziała, czy znowu żartuje.
-Ty tak serio. Czy znowu żartujesz?- zapytałem uśmiechając się do niej.
-Żartuję, żartuję. Ale z wierceniem się mówię na poważnie. Ale tylko jeżeli coś złego mi się przyśni.- odpowiedziała. Ostatnie zdanie powiedziała już nie żartując.- Ale będę mieć przy sobie dzielnego rycerza, który mnie obroni przed złymi smokami.- humorek jej dziś dopisywał.
-Oczywiście, ten rycerz obroni piękną księżniczkę.- a co mi tam, jak żartować to żartować. Po chwili dostałem poduszką od niej. Spoko, bitwa na poduszki. Wziąłem drugą i nie byłem jej długo dłużny. I tak rozpoczęła się bitwa na poduszki. Reszta usłyszała nasze śmiechy, bo zaraz pojawili się w naszym pokoju. A nawet Daniel do nas dołączył, a potem Johann za namową swojej kuzynki. Reszta się tylko nam przyglądała. Nudziarze jedne. Nawet nie wiem ile się tak bawiliśmy, ale już nie miałem siły. Więc opadłem, po chwili poczułem ciężar ciała na sobie i zobaczyłem Dannego i Johanna leżących na mnie, tak zwana ludzka kanapka. A Kate na nich siedziała.
-Wygrałam.- odezwała się i podniosła ręce w geście zwycięstwa.

*****KATE*****
Trzech na jedną. Ale i tak wygrałam i się nie poddałam. Potem udaliśmy się do salonu.
-Dobrze widzieć cię uśmiechnięta.- odezwał się mój kuzyn. Stanęłam obok niego i się do niego przytuliłam.
-Dzięki.- pocałowałam go w policzek i usiadłam na kanapie.- Wiesz co braciszku.
-Nie wiem.- uśmiechnął się.
-Uwielbiam cię i kocham.- od zawsze lubiliśmy sobie dokuczać, ale mogliśmy na siebie liczyć i wspierać na wzajem.
-Ja ciebie też siostrzyczko.- powiedział. Potem przyszła pora by zrobić coś na obiad. Jak zwykle padło na mnie. Nie ma to jak mieć mamę, która prowadzi własną restaurację i to jedną z najlepszych w Krakowie. Miała też mi pomóc dziewczyna Daniela i Kenneth ze swoją ukochaną. Postanowiliśmy zrobić łososia w sosie śmietanowym. Łosoś to tradycyjna norweska potrawa. Obiecałam też, że kiedyś im zrobię polski tradycyjny bigos. Bo Johann powiedział im, że świetnie gotuję. Ten to zawsze mnie musi w coś wpakować. Dużo muszę tego na pewno ugotować, ale mnie to nie przeszkadza, bo to lubię robić. Mama od zawsze kochała gotować. I pamiętam jak uczyła mnie tego robić. Gotowanie z nią zawsze było przyjemnością. Po półtorej godzinie skończyliśmy. Phillip, Johann, An i Andreas mieli naszykować do stołu. A Anders ze swoją dziewczyną, Daniel i dziewczyna Stjernena mieli posprzątać po obiedzie. Kiedy stół był już naszykowany i mogliśmy już jeść. Było bardzo dobre.
_____________________________________________

Jest następny rozdział. I prawdopodobnie ostatni. Bo chyba nie mam komu to pisać. Naprawdę nie żartuję. Nawet jeden komentarz to nie zmieni. Było by dobrze gdyby pojawiły się przynajmniej z 3. Nie oczekuję zbyt wiele. Nie wystarczy mi tylko dużo wyświetleń. No bo co mi z tego. NIC. 

Więc róbcie jak chcecie. Wasza decyzja, czy mam pisać dalej. Jeśli nie to nie. Łaski mi nie robicie. A mogę skupić się na innych opowiadaniach. Nie chcecie się dowiedzieć jak się skończy to trudno.

Pozdrawiam. :*

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ💙❤💕

4 komentarze:

  1. Pisz go dalej! Proszę! On jest mega. Podoba mi się, jest inny i niepowtarzalny. Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej. Czy Kate będzie Phillipem. Kochana nie kończ go w takim momencie.
    Rozumiem cię bo moje blogi też nikt nie komentuje, a to jest naprawdę dobijające, bo nie wiesz nawet czy komuś się to podoba. Ale twój jest naprawdę genialny :D ;*
    Powodzenia w pisaniu ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;*
      Jest to dobijające, jak ktoś wchodzi i nie komentuje. ;(
      Zobaczymy jak to się potoczy.
      Może wpadnę do ciebie i zobaczę i przeczytam. Chodź nie lubię opowiadań o piłce nożnej. Pożyjemy zobaczymy.
      Jeszcze raz dziękuję.^^

      Pozdrawiam. :* ^^

      Usuń
  2. Proszę, pisz go dalej! Nie kończ go w takim momencie. ;(
    Jestem ciekawa ich dalszych losów i co będzie dalej. ;p
    Bardzo podoba mi się jak piszesz i to opowiadanie. ;)

    Podobała mi się scena jak bili się na poduszki. Też bym tak chciała. I Phillip, rycerz na białym koniu, który ocali księżniczkę przed złymi koszmarami. *_*

    Życzę weny i czekam z niecierpliwością na następny. ^_^

    Pozdrawiam. :* <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;*
      Chodź na razie tyle. Zobaczymy, do napisania następnego rozdziału. Jeśli się coś ruszy. A coś ruszyło i to cieszy. Jak napiszę na tamte blogi rozdziały. Na razie mam czas i rozdziały piszę, bo i mam wenę. Więc korzystam z wolnego czasu. ^^

      Pozdrawiam. :*

      Usuń